czwartek, 13 sierpnia 2015

find your own power.


Pamiętam swój stan tuż przed pójściem na studia. Mikstura niepokoju, przerażenia, podekscytowania i radości wypełniała mój żołądek, sprawiając na przemian: to chęć tańczenia ze szczęścia, to niekwestionowane uczucie zbliżających się z nerwów wymiotów. Dlaczego tak? Bo jestem wymagająca. Bo miałam oczekiwania. Bo właściwie zawsze mam oczekiwania. Bo wyobraziłam sobie w głowie idealne życie, w idealnym mieście z idealnymi ludźmi i po prostu miało tak być, no bo-halo- co mogłoby niby pójść nie tak?! I nie chodzi tu o to, że mam egoistyczne podejście, że ma tak być, bo ja tak chcę. Chodzi raczej o idealistyczne podejście. O wiarę w ludzi, świat i życie. Nie o to, że chcę żeby tak było, tylko dlatego, że powinno tak być. A tu tak mnie zaskoczono - nie pierwszy zresztą raz (mój światek ma tak w zwyczaju). Nie. Nie było do chrzanu. Było i jest-lepiej niż sobie to wymyśliłam i choć ciężko mi to przyznać, to jest tak chyba właśnie dlatego, że góruje nad moimi wyobrażeniami. Przede wszystkim, jak to na humanistę przystało, chodzi o ludzi. Prawie zawsze chodzi wyłącznie o nich. Rozpisywałam się tu już nie raz o przyjaźni, miłości, czy choćby o moich personalnych obserwacjach tych dziwnych stworzeń. Ludzie mnie fascynują, nie przestają zaskakiwać. Pozytywnie czy negatywnie- to w ogóle się nie liczy. Po prostu są dla mnie chodzącą inspiracją. Wybierając się na studia, nie myślałam tylko o miejscach, aktywnościach kulturalnych, możliwościach rozwoju czy wykładach na uniwersytecie. Myślałam raczej o tym, jakie osobowości będzie można w takich miejscach spotkać, który teatr bądź wieczorek poezji przyniesie mi więcej pozytywnej energii od drugiego człowieka, która studencka organizacja sprawi, że rozwinę skrzydła i który wykładowca porazi mnie swoją ekspresją i zdolnościami retorycznymi. U mnie to tak właśnie jest - wszystko składa się na ludzi i na słowa. To dwie największe moce tego świata. Moce, które mnie, a może i Ciebie, potrafią zdeptać i zrównać z błotem, ale potrafią też wynieść na wyżyny, zainspirować i pobudzić do kreatywnego działania. Sobie, tegorocznym maturzystom i każdemu czytelnikowi tego tekstu, życzę by w życiu spotykać tylko takich ludzi i czytać tylko te słowa, które zapewnią rozwój, refleksję, radość lub wzruszenie.










kombinezon i opaska - top city // okulary - lokalny sklep // sandały - house // sweter - h&m 

PHOTO BY

6 komentarzy:

  1. Stunning photos and I love that romper!

    Lauren,
    http://www.atouchofsoutherngrace.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety to idealistyczne podejście weryfikuje życie i potem zaczynamy myśleć realistycznie :)
    Genialne zdjęcia

    OdpowiedzUsuń
  3. moje "wejscie" na studia wygladało mniej wiecej tak; podchodze pod drzwi szkoły i widze chłopaka z kartka filologia, wiec ide, rozgladam sie i pierwsze co mowie to "kto jara?" :D i sytuacja na momencie sie rozluzniłą :D
    super fotki

    OdpowiedzUsuń
  4. uroczy kombinezon ! i fajnie wygląda narzucony na niego sweter :)

    OdpowiedzUsuń
  5. super look i piękne zdjęcia !

    OdpowiedzUsuń